Kocham Boże Narodzenie,
uwielbiam Wielkanoc oraz wszystkie inne święta,
mogę tygodniami się do tych wszystkich świąt przygotowywać,
robić dekoracje, obmyślać menu,
a potem już - jak święta przyjdą i są -
mogę godzinami spędzać czas z moją rodziną,
oglądać rodzinne filmy, grać w chińczyka i warcaby,
Piotrusia, historyczny upadek Japonii (gracie w to jeszcze?),
chodzić na spacery albo leniwie leżeć na kanapie,
mogę z naprawdę czystym sumieniem robić wszystko to,
na co na co dzień nie mam w ogóle czasu
albo też mam go bardzo mało -
ale powiem Wam szczerze - jestem szczęśliwa,
kiedy już po świętach wraca codzienna rutyna,
kiedy mogę na obiad zrobić normalne klopsy, a nie kaczkę w jabłkach
albo golonkę po bawarsku,
kiedy przyjeżdża poczta i listonosz wyrzuca ją po drzwi,
kiedy w oddali słyszę turkotanie naszego traktora,
a ja mogę wejść do mojego warsztatu-pracowni :-)))
Nie mogłabym wiecznie nic nie robić
i prowadzić świąteczny tryb życia.
Muszę pracować!
Dziś na śniadanie po całym tym świątecznym obżarstwie
pieczywo chrupkie z zielonym ogórkiem,
na obiad jeszcze nie wiem co,
ale chyba ogórkowa (z własnych ogórków,
zakiszonych latem i zostawionych specjalnie na święta, bo mało chrzanu miałam
i nie dało się zrobić takiej ilości, jaka byłaby rzeczywiście wskazana i potrzebna)
I na koniec jeszcze
konik "zbastlowany" z Najmłodszą,
a zgapiony z jakiejś gazety.
Ten zamieszkał w kuchni na blacie:-)))
Jego wykonanie jest dziecinnie łatwe,
Najmłodsza sama wycięła nogi i głowę, zrobiła ogon i grzywę,
ja sama wykończyłam go przyklejając gorącym klejem
uprząż i bieguny (Najmłodsza jeszcze jest za mała
i mogłaby łatwo się poparzyć)
Ale efekt końcowy jest bardzo fajny, prawda?
I już tak naprawdę na koniec chciałabym wszystkim serdecznie
PODZIĘKOWAĆ
za życzenia świąteczne
czy to pozostawione w komentarzach na blogu,
czy to przysłane nam w mailach, smsach
i cudnych kartkach pocztowych.
DZIĘKUJĘ BARDZO
w imieniu swoim i mojej rodziny:-)