Witajcie serdecznie!
Wczoraj miałam napisać tak:
"Dzisiaj nadeszła ta chwila,
kiedy do Waszej wiadomości podam,
kto został wylosowany w mojej pierwszej blogowej
zabawie CANDY:-)))"
Niestety, nie udało mi się wczoraj
zasiąść do komputera.
Po pierwsze: mieliśmy wczoraj cudną pogodę
i cały dzień spędziliśmy w ogrodzie,
a po drugie mieliśmy gościa:
cały weekend spędzała u nas Przyjaciółka Najmłodszej.
Efektem tego było nasze wszystkich
ooooogroooommmmneeeeee wyczerpanie,
i z powodu upału,
i z powodu ciągłego "nadzorowania",
donoszenia picia i jedzenia,
organizowania itp.
Wczesnym wieczorem po prostu padłam
i jak padłam, to już nie powstałam,
mimo rzetelnego zamiaru napisania wczoraj
o wyniku losowania.
Przepraszam!!!
Ale, ale - żeby nikt nie poczuł się zawiedziony
moim - niedopuszczalnym wprost - opóźnieniem
powiem Wam tylko tyle, że wylosowane zostały
(wczoraj wczesnym rankiem, w piżamkach jeszcze):
Piaskoryba
a.zurek@wp.pl
A jako że dzieci mam czworo
(losowała trójka najmłodszych),
ale Najstarsza - jak się okazało - również
chciała losować, i wylosowała swoją szczęśliwą ręką
No i była też u nas Przyjaciółka,
która też chciała losować - padło na:
No i w ramach przeprosin za opóźnienie
ja wyciągnęłam dziś rano jeszcze
jedną karteczkę:
dodatkowa para woreczków
pofrunie do:
Wszystkie Szanowne Panie
proszę o kontakt i podanie swoich danych adresowych :
mysweetdreams@gmx.de
A teraz chciałabym
Wam króciutko pokazać,
jak cudowną niedzielę mieliśmy wczoraj!
Najpierw śniadanie -
na świeżym powietrzu, w porannym słońcu -
smakowało niesamowicie. Nasz Najmłodszy postanowił,
że zje je w swoim kasku na rower i "Bobby Car"-a
nawet nie próbowałam mu go zdjąć -
tak słodko wyglądał, gdy pałaszował swoją bułeczkę:-)
Po śniadaniu
poszliśmy wspólnie zobaczyć,
czy nasze byczki i jałówki mają dość jedzenia.
Najlepiej, gdy się od rana
obejdzie całe gospodarstwo i zajrzy
we wszystkie kąty - jak głosi stara prawda:
"Pańskie oko konia tuczy"
Najmłodszy chętnie więc wizytuje wszystkie obory
i zagrody, kiedy jest w domu.
Sam chętnie dokarmia zwierzęta -
najlepiej wszystkim, co tylko mu wpadnie w ręce,
a więc nie tylko słomą czy sianem,
ale również liśćmi i patykami.
A potem,
jeszcze przed obiadem,
zbudowałyśmy DOM z Najmłodszą i jej Przyjaciółką
która już po raz kolejny u nas nocowała.
Bardzo się cieszę, że Przyjaciółka
polubiła nas, nasz dom i tak chętnie do nas przyjeżdża
(z tego, co mówi jej mama - chciałaby u nas spędzać każdy weekend)
W ruch poszły
patchworki, koce,
poduszki, prześcieradła,
pół - namiot plażowy, kilka gwoździ i młotek.