Freitag, 6. Januar 2012
Pochwała prostoty - biała zastawa stołowa
Przy okazji przeprowadzki kilka miesięcy temu odkurzyłam wszystkie swoje posiadane skarby. W domu w Polsce nie wszystko było wystawione na widok publiczny i oddany reszcie domowników tudzież gościom w użytkowanie. Tu, w nowym domu, też nie wszystko mogę wystawić - wprawdzie pomieszczeń byłoby pod dostatkiem (mamy teraz 14 pokojów), ale póki co używamy części domu - na parterze i półpiętrze, którą urządziliśmy meblami przywiezionymi z Polski. Nie dokupujemy na razie nic nowego, bo piętro będzie remontowane i dopiero wtedy zastanowię się nad nowymi meblami i miejscem dla nich. Dlatego też część mojej zastawy nadal spoczywa w kartonach, spowita w ochronne papierowe koszulki. Ta moja zastawa to nic nadzwyczajnego, zwykły biały komplet z Ćmielowa, ze złotym brzegiem. Poza tym biała cukiernica i komplet białych i szarych filiżanek ze spodkami nie wiadomo jakiego producenta
Mam też starą wazę, choć nie wiem ile ma lat. Najprawdopodbniej nie jest zbyt wiekowa, ale jest na pewno starsza ode mnie. Kupiliśmy kiedyś mały, z 1890 roku domek z magazynem w centrum wielkopolskiego G., gdzie mieszkaliśmy. Poprzedni właściciele "bujali się" z tym domkiem dwa lata nie było kupca na toto. My trafiliśmy na ogłoszenie, kiedy właśnie zdechła Starszomłodszej złota rybka i wybraliśmy się do G. celem zakupienia nowej, bo dziecię zapłakałoby się na amen. Zobaczyliśmy ogłoszenie w oknie małego domku, weszliśmy, obejrzeliśmy i... oczami wyobraźni zobaczyliśmy potencjał ukryty w tym budynku. Okazało się, że trzypiętrowy magazyn z cegły to budowlana "zdrowizna" i trzeba go będzie tylko odnowić - wymienić tynki wewnętrzne, okna, podłogi, instalacje (no trochę tych rzeczy trzeba będzie wymienić), ale same mury - rewelacja. Natomiast domek... budowlana tragedia - dosłownie gliniana lepianka. Trzeba go było wyburzyć i wybudować nowy na jego miejscu. Podczas rozbiórki znaleźliśmy kilka fajnych rzeczy, m. in. tę wazę. Nie odważyłabym się wlać do niej niedzielnego rosołu, choć ją wyparzyłam po przyniesieniu do domu i wykorzystuję do różnych dekoracji. Na Boże Narodzenie zamieszkały w niej bombki, a na Wielkanoc posadzę w niej żonkile i szafirki.
Abonnieren
Kommentare zum Post (Atom)
Biała piękna ,subtelna zawsze będzie modna...
AntwortenLöschenja mam taką samą cukiernicę tylko ma brzegi pozłacane w sumie to mam cały komplet kawowy ...dostałam serwis w spadku po babci ma już swoje lata:) mam do niego sentyment.
Tak widzę świat - witam Cię na moim blogu i pozdrawiam noworocznie:-) Moją cukiernicę mam od mojej mamy, która też ma cały komplet. Uwielbiam białą porcelanę, a jeśli jeszcze do tego dodać biały lniany obrus ... uwielbiam taką klasykę na stole:-)
AntwortenLöschenPiękna Twoja porcelana Katjo!!
AntwortenLöschenW prostocie siła ,jak mawia mój dobry kolega!!
I to jest fakt...sprawdza sie w wielu sytuacjach!!
Ja też jestem zwolenniczka klasyki i biały na imprezowym eleganckim stole jest najbardziej odpowiedni,a juz na wigilijnym....
Coć i starociowe gliniaki lubie ,ale to juz bardziej kolekcjonersko!:)
Fajne Wasze nowe życie,dom śliczny...pozdrawiam ciepło i życzę fajnych 360 nowych dni bez postanowien...niech sie dzieje:):):)
Odkryłam właśnie Twojego bloga i zostanę tu na dłużej. :)
AntwortenLöschenps. mam IDENTYCZNĄ cukiernicę w domu, tylko bez nakrywki (na spodzie pisze "Wawel, made in Poland") pozdrawiam serdecznie ;)
Cieszę się, że Ci się u mnie podoba:-) Zapraszam jak najczęściej:-)))
Löschen